Przejdź do głównej zawartości

O umieraniu

W świątecznym wydaniu Gazety Wyborczej (7-9 kwietnia 2012) ukazał się bardzo ciekawy tekst prof. Jana Hartmana pt. Przepraszam umieram, w którym autor stara się rozjaśnić pewne podstawowe kwestie etyczne, pojawiające się u kresu ludzkiego życia. Hartman próbuje sformułować prosty Elementarz końca życia – elementarz, z którym każdy z nas musi się jakoś zmierzyć. Staramy się zminimalizować realną obecność śmierci w naszym życiu. Śmierć oglądamy na co dzień na ekranie telewizorów i komputerów, czytamy o niej, to nie jest jednak do końca realna śmierć. Tę realną udało się nam schować w medycznych placówkach. Nie chcemy się z nią konfrontować, nie chcemy o niej rozmawiać, i w związku z tym zaniedbaliśmy śmierć: naszą i naszych bliskich. Sądzę jednak, że wraz ze starzeniem się społeczeństwa temat ten będzie do nas powracał. Umierać będą bowiem pokolenia ludzi przyzwyczajonych do wolności i stanowienia o sobie, które będą chciały decydować również o swojej śmierci. Jan Hartman w swoim tekście porusza kilka ważnych kwestii, do których chciałbym się odnieść.
(1) „Udajemy, że eutanazja w Polsce nie istnieje, bo przecież jest zakazana i o niej nie słychać. Rzekomo etyczni <> (sami się tak nazywają) sprzeciwiają się nawet przeprowadzeniu w Polsce rzetelnych badań socjologicznych ustalających skalę zjawiska. Ci miłośnicy prawdy, co rusz powtarzający, że budować sprawiedliwość można tylko na prawdzie, jak diabeł święconej wody boją się prawdy o eutanazji w Polsce. Boją się, że jak wyjdzie na jaw istnienie w Polsce eutanazji, to rozpocznie się prawdziwa dyskusja nad tym, jak ją uregulować. Boją się przejścia od porządku mitów i zaklęć do porządku rzeczywistych problemów, których nie rozwiązuje się zaklęciami”. Bez wiedzy na temat praktyk eutanatystycznych nie można w Polsce zaczynać realnej debaty o eutanazji. Badania takie trzeba przeprowadzić nie dlatego, aby potępiać lekarzy, rodziny i personel medyczny, ale aby określić najpilniejsze potrzeby umierających i ich rodzin.
(2) „Gdy pacjent jest w złym stanie, a jego śmierć jest w perspektywie tygodni nieuchronna, dla mądrego lekarza, i często również dla samego pacjenta, większe znaczenie ma uśmierzenie bólu i zmniejszenie cierpień niż przedłużenie życia”. Sądzę, że sprawy nie powinno się stawiać jako wyboru między terapią a opieką paliatywną. Obecnie na świecie standardem jest wczesne wprowadzanie elementów opieki paliatywnej i łączenie jej z terapią. Umieranie jest procesem, pewne procedury medyczne mogą powoli, wraz z wiekiem i pogarszającym się stanem zdrowia pacjenta, stawać się daremne. Pacjent i lekarz, muszą się pewnym momencie pogodzić nie tylko z tym, że śmierć zbliża się nieuchronnie, ale że leczenie nie poprawi stanu zdrowia pacjenta, nie przedłuży jego życia, i może być uciążliwe, a tym samym przyczynić się do obniżenia jakości jego życia.
(3) „Mówiąc poglądowo, różnica między Holandią a Polską jest taka, że jeśli lekarz w Polsce zgłosi władzom, że dokonał eutanazji, to będzie miał proces, w którym sąd skaże go bądź nie, natomiast w Holandii do procesu nie dojdzie. (...) Jaki efekt uzyskano w Holandii? Ponad 80 proc. przypadków eutanazji jest tam w raportowanych władzom, które mogą mieć pewność, że osoby jej poddane naprawdę tego chciały i naprawdę były śmiertelnie chore”. Jeden z argumentów przeciw eutanazji mówi, że jej dekrymianalizacja (niekaralność z jaką mamy do czynienia z Holandii) lub legalizacja może doprowadzić do nadużyć. Problem polega jednak na tym, że kryminalizacja eutanazji nie oznacza, że jej samej nie ma, i że nie zdarzają się przypadki niedobrowolnej eutanazji. Zresztą rodzaj nadużyć związanych z końcem życia i umieraniem nie ogranicza się do eutanazji, ale np. do niedobrowolnej sedacji, podawania silnych leków wbrew woli pacjenta, po to, aby go spacyfikować itd. Nadużyć dopuszczają się nie tylko lekarze i personel medyczny, ale często rodzina. Bodaj najmniejszym z nich może się wydawać okłamywanie pacjenta, którego oddaje się do hospicjum zapewniając, że jest to nowoczesna placówka, w której ma szansę na leczenie. Takim nadużyciem jest też porzucenie pacjenta w placówce, pozostawienie go samemu sobie itd. Nie chodzi jednak o to, aby potępiać, ale aby rodziną umierających udzielić odpowiedniej pomocy i wsparcia.

ResearchBlogging.orgWykres pochodzi z artykułu: Scott A Murray, Marilyn Kendall, Kirsty Boyd, Aziz Sheikh, Illness trajectories and palliative care, BMJ VOL. 330 30 APRIL 2005.


Zobacz także: Protokół z Groningen
                     Zmarł Jack Kevorkian
                                         Lekarz i śmierć

Popularne posty z tego bloga

Protokół z Groningen

W czasopiśmie Medycyna Wieku Rozwojowego (1) pojawiły się niedawno opracowane przez zespół lekarzy, psychologów, etyków i prawników Rekomendacje dotyczące postępowania z matką i noworodkiem urodzonym na granicy możliwości przeżycia. Jak pokazują badania, wielu lekarzy pracujących na oddziałach intensywnej opieki neonatologicznej podejmuje decyzje o rozpoczęciu lub przerwaniu terapii noworodków urodzonych na granicy przeżycia (2). Decyzje takie są związane z wieloma dylematami etycznymi. Gdy byłem ostatnio w Holandii, a dokładnie w Groningen, przeglądałem tamtejszą prasę, w dzienniku NRC-Next z 17 stycznia zaciekawił mnie wywiad z Borem Verkroostem, mężczyzną, który, cierpi na rzadką chorobę Epidermolysis Bullosa (EB), czyli pęcherzowe oddzielanie się naskórka. Choroba ta charakteryzuje się powstawaniem pęcherzy w obrębie naskórka, błony podstawnej lub skóry właściwej. Pęcherze te powstają na skutek np. dotyku i są bardzo bolesne. W dalszym rozwoju tej choroby mogą stać się przyczy...

Prywatność w szpitalu

Życie rozpieszcza chyba tylko nielicznych, w każdym razie bywa tak, że i bioetyk musi poleżeć przez kilka dni w szpitalu. Leży więc obserwuje i przysłuchuje się. Oto grarść obserwacji, swego rodzaju sprawozdanie z obserwacji uczestniczącej. Świadectwo naszej szpitalnej kultury. Szpital, w którym rzecz przebiega jest duży, duże jest miasto, w którym szpital się znajduje. Co więcej, jest to jednostka leczniczo-akademica. „Pacjent przed przyjęciem dostaje numer MIP – medyczny identyfikator pacjenta – swego rodzaju broń, dzięki której może ochronić swoją prywatność: jeśli ktoś chce dowiedzieć się czegoś o zdrowiu pacjenta musi znać jego numer MIP. Znając MIP mogę np. zadzwonić i zapytać, czy taka a taka osoba została przyjęta na oddział” - taką informację dostaję od pani, która wypisuje kartę przyjęcia. Następnie otrzymuję do wypełnienia formularz A4; muszę podpisać w kilku miejscach; zgoda na leczenie, zgoda na udzielanie informacji osobom, które np. dzwonią i chcą się dowiedzieć, czy je...

Szacunek dla ludzkiego ciała

Zostałem niedawno poproszony przez telewizję Przystanek Student o skomentowanie otwarcia wystawy The Human Body Exhibition . Wystawa ta budzi wiele emocji: niektórzy się oburzają, w innych zaś wywołuje ona żywe zainteresowanie. Zadaje się więc pytanie o to, co można robić z ludzkim ciałem? Czy istnieją jakieś granice jego wykorzystania? Ogólnie możemy rozróżnić między trzema rodzajami bytów [1]. Po pierwsze, istnieją byty, które posiadają status moralny. Innymi słowy – ze względu na jakąś określoną charakterystykę, rodzą w nas pewne zobowiązania moralne. Przykładowo osoba ludzka posiada pełen status moralny. Jeśli zatem X jest osobą, to nie można X traktować jedynie jako środka do celu. Bycie osobą rodzi całkiem konkretne zobowiązania: kogoś, kto jest osobą powinniśmy szanować i brać pod uwagę jej/jego pragnienia, szanować jej /jego decyzje i wartości [1]. Bytami, które również mają jakiś status moralny – choć być może nie aż tak wysoki, jak osoba ludzka, są zwierzęta. Przyznajmy...