
Spróbujmy jednak bliżej rozpatrzyć tę sprawę. Minister musi jakoś rozdzielić środki przeznaczone na opiekę zdrowotną. Skądinąd wiadomo, że środków tych jest mało. Skoro środki przeznaczone na opiekę zdrowotną są środkami publicznymi, stają się takimi trafiając do centralnej kasy, to również cel, na który są przeznaczone jest celem publicznym. Co więcej, Minister ze swojego stanowiska w Ministerstwie nie widzi poszczególnego pacjenta, np. Jana Kowalskiego, ale statystki zachorowalności: na ischias, reumatyzm, artretyzm, łamanie w kościach, podagrę, katar i kaszel, anginę, grypę, raka i nerwową wysypkę, ból zębów, leniwość kiszek itd. Ministrowi może zatem przyjść do głowy, że oprócz dzielenia ogólnej puli między ośrodki zdrowia zajmujące się poszczególnymi chorobami, może podjąć jakieś ogóle działania, które zapobiegną występowaniu tychże chorób w społeczeństwie. Zapobieganie jak wiadomo jest tańsze i przynosi często lepsze rezultaty niż leczenie. Jeśli wczujemy się w sytuację Ministra, to zobaczymy, że łatwo może dojść do następującej konfuzji: zamiast chcieć wyleczyć z raka Jana Kowalskiego, Minister może chcieć zmniejszyć zachorowalność na raka. Aby to osiągnąć wprowadza zakaz palenia. Jan Kowalski złości się i mówi: „wara od moich płuc. Moje płuca, mój rak, moja sprawa!” Minister zaś może mu odpowiedzieć: „przyjacielu, to ja ostatecznie jestem odpowiedzialny za dystrybucję środków na opiekę zdrowotną. Chcę, aby były one rozdysponowane w sposób jak najbardziej racjonalny. Skoro badania pokazują, że zapobieganie tańsze jest i efektywniejsze niż leczenie, to ja wolę zapobiegać. Mam dbać o zdrowie obywateli? Mam racjonalnie dysponować naszymi wspólnymi środkami – więc to robię”.
Zdjęcie z filmu Jima Jarmuscha "Kawa i papierosy"