Przejdź do głównej zawartości

Bóg i uzasadnienie moralności

„Jeśli Boga nie ma, to wszystko wolno” – powtarzają niektórzy za Dostojewskim. Załóżmy, że Bóg istnieje. Jeśli istnieje Bóg, to wydaje się, że istnieją normy absolutne, a więc takie, które mają swoją ważność bez względu na czas, miejsce i okoliczności. Czy ktoś jednak potrafi wskazać takie normy? Czy są takie przykazania moralne, które mają absolutną ważność?
Wszelkie nakazy moralne mają to do siebie, że są zależne od miejsca, czasu i okoliczności. Wszystkie więc są relatywne. Możemy przecież bez większego trudu wyobrazić sobie sytuację, w której można, a nawet należy coś ukraść (jeśli mamy nakarmić kogoś, kto może umrzeć z głodu, a nie możemy w inny sposób zdobyć pożywienia), lub taką, w której można, a nawet trzeba kogoś zabić (w obronie własnej lub cudzej).
Ktoś może powiedzieć, że wypaczam tu sens twierdzenia „jeśli Boga nie ma, to wszystko wolno”, albowiem nie chodzi w nim wcale o to, że istnieją jakieś konkretne absolutne normy, ale że moralność jako taka zyskuje absolutną ważność tylko wtedy, gdy Bóg istnieje. W twierdzeniu tym chodzi o to, że norma „bądź moralny!” nabiera absolutnego charakteru wtedy, gdy Bóg chce, abyśmy byli moralni i dobrze postępowali. Natomiast, jeśli Boga nie ma, to imperatyw „bądź dobry” nie jest absolutny i zależy po prosu od czyjejś dobrej, albo złej woli.
Samo istnienie Boga, jak wiadomo, nie gwarantuje tego, że ludzie będą postępować moralnie. Człowiek, posiadający złą wolę, lekceważy absolutne wezwanie Boga, podważa swą występnością sens moralności. Człowiek złej woli pokazuje, że nawet absolutny nakaz moralny jest tylko apelem do naszej woli, samo jednak istnienie tegoż apelu, a nawet jego absolutna ważność nie mają dlań żadnego znaczenia. Absolutna ważność wezwania do moralności jest absolutnie ważna dla tych, którzy mają dobrą wolę, nie zaś dla tych, którzy wierzą w Boga. Można wierzyć w Boga, a mimo to lekceważyć wszystkie jego prawa. Moralność uprawomocnia się więc, w dobrej woli, nie zaś w samym fakcie istnienia absolutnej normy „bądź moralny”.
„Jeśli nie ma Boga, to nie ma również piekła, a więc lekceważenie nakazów moralności nie spotka się z karą”. Takie twierdzenie zakłada, że postępujemy moralnie tylko dlatego, że chcemy uniknąć kary. Okazuje się więc, że uzasadnieniem moralności nie jest istnienie absolutnej normy, ale istnienie absolutnej kary. Takie jednak założenie wyklucza dobrą wolę człowieka, chociaż zakłada jego racjonalność: jedynym motywem postępowania jest chęć uniknięcia kary. Kara nie jest jednak racją dla moralnego postępowania. Racją dla moralnych czynów jest amoralna zasada, która mówi: „żyj tak, aby jak najmniej cierpieć”. Możliwą boską karę zaś uznaje się za składową okoliczności, w których kierujemy się ową egoistyczną zasadą.
Podsumujmy: jedynego uzasadnienia dla moralności możemy szukać w dobrej woli, w chęci czynienia dobra. Jeśli człowiek nie jest zdolny do tego, aby chcieć dobra, to nawet Bóg mu w tym nie pomoże. Istnienie Boga, przy założeniu, że człowiek ma nieusuwalną złą wolę, gwarantuje jedynie „moralne postępowanie”, które jest de facto chęcią uniknięcia najsroższej z możliwych kar. Absolutny charakter moralności jest założony w samym jej pojęciu. Nie mamy więc wyjścia, albo mając dobrą wolę uznajemy, że nakaz „bądź moralny” ma absolutną ważność, albo jesteśmy niemoralni. Istnienie Boga z samą moralnością ma więc niewiele wspólnego. Na pewno jest jednak tak, że jakieś szczególne pojęcie istoty Boga pociąga za sobą szczególny zestaw nakazów moralnych. Ale o tym w następnym odcinku…

Popularne posty z tego bloga

Refundacja do decyzji NFZ

Ile powinny kosztować leki? „Najmniej jako to możliwie” - można by zaryzykować odpowiedź i uzasadnić ją w sposób następujący. Zdrowie jest szczególnego rodzaju dobrem, takim dobrem, które, jeśli to możliwe, powinno być w jak największym stopniu wyłączone ze swobodnej gry rynkowej. Każdy powinien dostawać jak największą ilość zdrowia. Oczywiście zdrowia nie można ot tak sobie rozdzielić. Dystrybuować możemy tylko te dobra, które na zdrowie mają bezpośredni lub pośredni wpływ, na przykład opiekę medyczną, leki, wodę pitną itd. Dochodzimy zatem do pewnego rynkowego paradoksu. Zwykle jest bowiem tak, że dobra, które są bardzo pożądane, a których podaż jest ograniczona, są drogie. Zdrowie uznajemy zaś za jedną z największych wartości, a jednocześnie sądzimy, że należy za nią płacić jak najmniej. Zastanówmy się jednak, co dokładnie może znaczyć odpowiedź „możliwie jak najmniej” i czy rzeczywiście wynika ona z twierdzenia, iż zdrowie jest wartością fundamentalną. Po pierwsze możemy zapyt

Protokół z Groningen

W czasopiśmie Medycyna Wieku Rozwojowego (1) pojawiły się niedawno opracowane przez zespół lekarzy, psychologów, etyków i prawników Rekomendacje dotyczące postępowania z matką i noworodkiem urodzonym na granicy możliwości przeżycia. Jak pokazują badania, wielu lekarzy pracujących na oddziałach intensywnej opieki neonatologicznej podejmuje decyzje o rozpoczęciu lub przerwaniu terapii noworodków urodzonych na granicy przeżycia (2). Decyzje takie są związane z wieloma dylematami etycznymi. Gdy byłem ostatnio w Holandii, a dokładnie w Groningen, przeglądałem tamtejszą prasę, w dzienniku NRC-Next z 17 stycznia zaciekawił mnie wywiad z Borem Verkroostem, mężczyzną, który, cierpi na rzadką chorobę Epidermolysis Bullosa (EB), czyli pęcherzowe oddzielanie się naskórka. Choroba ta charakteryzuje się powstawaniem pęcherzy w obrębie naskórka, błony podstawnej lub skóry właściwej. Pęcherze te powstają na skutek np. dotyku i są bardzo bolesne. W dalszym rozwoju tej choroby mogą stać się przyczy

Prywatność w szpitalu

Życie rozpieszcza chyba tylko nielicznych, w każdym razie bywa tak, że i bioetyk musi poleżeć przez kilka dni w szpitalu. Leży więc obserwuje i przysłuchuje się. Oto grarść obserwacji, swego rodzaju sprawozdanie z obserwacji uczestniczącej. Świadectwo naszej szpitalnej kultury. Szpital, w którym rzecz przebiega jest duży, duże jest miasto, w którym szpital się znajduje. Co więcej, jest to jednostka leczniczo-akademica. „Pacjent przed przyjęciem dostaje numer MIP – medyczny identyfikator pacjenta – swego rodzaju broń, dzięki której może ochronić swoją prywatność: jeśli ktoś chce dowiedzieć się czegoś o zdrowiu pacjenta musi znać jego numer MIP. Znając MIP mogę np. zadzwonić i zapytać, czy taka a taka osoba została przyjęta na oddział” - taką informację dostaję od pani, która wypisuje kartę przyjęcia. Następnie otrzymuję do wypełnienia formularz A4; muszę podpisać w kilku miejscach; zgoda na leczenie, zgoda na udzielanie informacji osobom, które np. dzwonią i chcą się dowiedzieć, czy je