Przejdź do głównej zawartości

Szacunek dla ludzkiego ciała

Zostałem niedawno poproszony przez telewizję Przystanek Student o skomentowanie otwarcia wystawy The Human Body Exhibition. Wystawa ta budzi wiele emocji: niektórzy się oburzają, w innych zaś wywołuje ona żywe zainteresowanie. Zadaje się więc pytanie o to, co można robić z ludzkim ciałem? Czy istnieją jakieś granice jego wykorzystania?

Ogólnie możemy rozróżnić między trzema rodzajami bytów [1]. Po pierwsze, istnieją byty, które posiadają status moralny. Innymi słowy – ze względu na jakąś określoną charakterystykę, rodzą w nas pewne zobowiązania moralne. Przykładowo osoba ludzka posiada pełen status moralny. Jeśli zatem X jest osobą, to nie można X traktować jedynie jako środka do celu. Bycie osobą rodzi całkiem konkretne zobowiązania: kogoś, kto jest osobą powinniśmy szanować i brać pod uwagę jej/jego pragnienia, szanować jej /jego decyzje i wartości [1].

Bytami, które również mają jakiś status moralny – choć być może nie aż tak wysoki, jak osoba ludzka, są zwierzęta. Przyznajmy im status moralny ze względu na to, że są one zdolne odczuwać ból i cierpienie, ale także doświadczać rozmaitych przyjemności i cieszyć się życiem. Te zwierzęce zdolności rodzą także pewne konkretne moralne zobowiązania względem nas. Przykładowo nie powinniśmy zwierząt bezcelowo męczyć lub wykorzystywać do błahych i nieistotnych celów, takich na przykład jak testowanie kosmetyków.

Własności, które konstytuują status moralny zarówno osób, jak i istot mających zdolność odczuwania wiążą się z pojęciem interesu. Można powiedzieć, że coś leży w interesie jakieś istoty wtedy, gdy ma ona jakieś preferencje, przykładowo takie, aby nie odczuwać cierpienia i doświadczać rzeczy przyjemnych. Pojęcie interesu jest niezwykle pomocne, jeśli chce się ustalić zobowiązania moralne względem danej osoby lub zwierzęcia. Nie wchodząc w szczegóły można powiedzieć, że status moralny zobowiązuje nas do poszanowania interesu osób i zwierząt. Możemy zrobić coś wbrew interesowi osoby lub zwierzęcia tylko wtedy, gdy umiemy podać wystarczająco mocną rację moralną. Dajmy na to, możemy ograniczyć wolność osoby X, jeśli jej działania wymierzone są w wolności innych osób [1].

Istnieje też drugi rodzaj bytów: rzeczy, które nie mają statusu moralnego, ale przypisujemy im z jakiś względów pewną moralną wartość. Jeśli jakaś rzecz posiada wartość moralną, to istnieją moralne powody, aby obchodzić się z nimi w jakiś określony sposób. Do takich rzeczy można zaliczyć dzieła sztuki, symbole narodowe oraz miejsca i przedmioty kultu religijnego [1]. W końcu istnieje trzeci rodzaj rzeczy, które nie mają ani statusu moralnego, ani moralnej wartości i w związku z tym, nie rodzą w nas żadnych moralnych zobowiązań. Z takimi rzeczami możemy robić, co tylko chcemy, o ile oczywiście przy okazji nie wyrządzamy nikomu krzywdy.

Można teraz postawić pytanie: do której z tych trzech kategorii należy ludzkie ciało? Wydaje się, że martwe ciało człowieka ma pewną wartość moralną. Tu powstaje jednak kolejne pytanie. W oparciu o jaką moralną zasadę należy określić zakres tych czynności, którym można ludzkie ciało poddawać? Gdy idzie o dzieła sztuki, dokładnie wiemy, co trzeba z nimi robić: należy o nie dbać, konserwować je, aby przetrwały dla przyszłych pokoleń i podziwiać. Podobnie wiemy, co robić z symbolami narodowymi i przedmiotami religijnymi: oddawać im należną cześć. Ale co robić ze zwłokami? W przypadku bytów posiadających status moralny mogliśmy w miarę prosto przejść do szczegółowych zobowiązań moralnych dzięki pojęciu interesu. Przedmioty posiadające wartość moralną nie mają jednak swojego interesu. Co więc może stanowić podstawę naszych zobowiązań moralnych względem przedmiotów posiadających wartość moralną?

Zwłoki rzadko kiedy konserwujemy (wyjątki się jednak zdarzają). Grzebiemy je lub kremujemy. W czasie ceremonii pogrzebowych okazujemy im zaś swój szacunek. Większość norm, dotyczących tego, jak traktować ciała określona jest kulturowo i zmienna w różnych kulturach – widać to choćby po zmienności form, kulturowych dotyczących grzebania zwłok. Na indonezyjskiej wyspie Bali, lud Aga praktykuje następujący zwyczaj: zwłoki po śmierci zawijane są w szmaty i wkładane do bambusowych klatek. Gdy z ciał zostają tylko kości, odkłada się je na bok i robi miejsce dla następnego ciała, zaś kości i czaszki układa się w stosy. Natomiast społeczność Toradżów, z innej indonezyjskiej wyspy Sulawesi, po śmierci członka rodziny urządza na jego cześć trwające wiele dni, niezwykle kosztowne uczty, w których bierze udział nawet kilka tysięcy osób. Ponieważ ceremonia musi być naprawdę wystawna, rodzina musi się do niej odpowiednio przygotować. Te przygotowania trwają czasem nawet kilka lat. W czasie, gdy rodzina zbiera fundusze na wystawną ucztę, ciało zmarłego owinięte w wiele warstw materiałów trzymane jest pod Tongokanem, czyli tradycyjnym domem zbudowanym na palach. Po wystawnej uczcie, której istotnym momentem jest zarżnięcie bawołu lub bawołów - im bardziej znamienita postać ze społeczności Toradżów umiera, tym więcej bawołów należy zaszlachtować - zwłoki chowane są albo w zagłębieniu skalnym, albo zawieszone na klifie wraz z rzeczami, które mogą być potrzebne zmarłemu. Różnorodność zwyczajów związana jest z rozmaitością wierzeń religijnych i samej kultury. Hindusi kremują zwłoki, wierzą oni bowiem w oczyszczającą moc ognia. U chrześcijan, a szczególnie katolików szacunek dla zwłok jest związany z wiarą w przyszłe zmartwychwstanie, wskrzeszenie umarłych.

Wartości moralne mogą wchodzić też w konflikt z innymi wartościami, na przykład wartościami poznawczymi. Do XIV wieku nauka anatomii ograniczała się do sekcji zwierząt (głównie wieprzy). Jedynie w Italii od XIII wieku regularnie przeprowadzano sekcje zwłok. Rozwój medycyny hamowały przede wszystkim przesądy, sądzono, że dusza w zaświatach pozostawała w magicznej łączności ze zwłokami i odczuwała ból, który się im zadawało. Kościół katolicki nie zabraniał przeprowadzania sekcji zwłok, jedynie w 1299 papież Bonifacy VIII wydał bullę, w której zakazywał jedynie obgotowywania zwłok i dzielenia ich na części w celu ich transportu. Taką preparację zwłok stosowali bowiem często krzyżowcy, aby bezpiecznie przetransportować je z ziemi świętej do Europy (postąpiono w ten sposób np. z ciałem Fryderyka I Barbarossy) [2]. Pierwszym, który przeprowadzał systematyczne sekcje zwłok był anatom Mondino de Luzzi (1275-1326). Przez długi okres czasu sekcje zwłok przeprowadzano na ciałach złoczyńców, skazanych na śmierć, nierzadko też zdarzało się, że ciała wykradano z grobów, często też ciała wystawiane w muzeach anatomii należały do ludzi, którzy zdaniem współczesnych zasłużyli sobie na jakiś rodzaj kary. Podobnie jak publiczne egzekucje, muzea anatomiczne przyciągały gapiów i ludzi żądnych sensacji. Pod koniec XIX i początku XX wieku w muzeum anatomii w Marburgu widzów przyciągnął niezwykły preparat: zwłoki kobiety w ciąży ostatnim stadium ciąży, wypreparowane w ten sposób, że widzimy podłużny przekrój przez ciało ciężarnej, i płód, skierowany głową w dół. Niezamężna kobieta ta była karlicą, pracującą jako służąca, tuż przed porodem, obawiając się jego trudów, rzuciła się z mostu do wody [3]. Widać z tego, że uznawano, iż cele poznawcze przeważają nad względami moralnymi, choć z drugiej strony, preparację zwłok przez długi czas rozumiano jako karę, sięgano zatem po ciała złoczyńców lub samobójców, aby po śmierci wyrównać rachunki win i kar.

Wydaje się zatem, że nawet jeśli we wszystkich kulturach ludzkie zwłoki obdarza się szacunkiem, to nie ma uniwersalnych form jego wyrazu, a zatem trudno stwierdzić, jakie działania w ogóle oznaczają bark szacunku dla ciała, są one bowiem określane przez daną kulturę. Źródłem norm kulturowych, które wyznaczają zachowania wyrażające szacunek lub jego brak są ludzkie wspólnoty kulturowe. W liberalnej demokracji mniej mają jednak do powiedzenia kulturowe wspólnoty. Podstawową wartością jest autonomia jednostki. Przede wszystkim zatem okazujemy szacunek ludzkim zwłokom, jeśli szanujemy preferencje osoby, do której one należały. Jeśli zatem ktoś, podjął autonomiczną decyzję, iż chce, aby jego ciało zostało wykorzystane do celów naukowych, to można jego ciało tak wykorzystać. Podobnie szanujemy preferencje osoby, która chciała, aby po śmierci jej zwłoki zostały skremowane. Jeśli zatem na wymienionej wystawie znajdują się spreparowane ciała osób, które wyraziły na świadomą zgodę, to wystawa ta nie narusza podstawowych norm etycznych (w tym względzie można mieć oczywiście zasadne wątpliwości, gdyż ciała podobno pochodzą z ChRL,a rząd tego kraju nie słynie raczej z posznowania praw jednostki [4]).

Nie zmienia to jednak faktu, że wystawa ta może szokować. Istnieją przynajmniej trzy przyczyny, które mogą budzić oburzenie lub niepokój. Po pierwsze, wystawiania ludzkich, wypreparowanych zwłok może budzić odrazę osób, które wyznają inną kulturę szacunku względem ludzkiego ciała. Po drugie wreszcie wystawa ta, w sposób szczególny konfrontuje nas ze śmiercią, cielesnością i przygodnością ludzkiego istnienia. Patrząc na wypreparowane zwłoki w rozmaitych pozach odnajdujemy w nich siebie i zadajemy sobie pytanie, czy jestem tylko wiązką mięśni i naczyń krwionośnych rozpiętych na kościach? W końcu po trzecie, można zadać sobie pytanie, czy wystawa względy poznawcze związane z taką wystawą przeważają nad jej aspektem komercyjnym i marketingowym.



Zdjęcia pochodzą ze stron:
(1)www.leonardo-da-vinci-biography.com
(2) www.aerztezeitung.de


Przypisy:
[1] Bonnie Steinbock, Moral Status, Moral Value, And Human Embryos: Implications For Stem Cell Research, (in:) The Oxford Handbook of Bioethics, B. Steinbock (ed.), Oxford 2009.
[2] Kurt Pollak, Uczniowie Hipokratesa, Warszawa 1970.
[3] Y. Michael Barilan, The story of the body and the story of the person: towards an ethics of representing human bodies and body-parts, Medicine, Healthcare & Philosophy, Volume 8, Issue 2, pp 193-205, DOI 10.1007/s11019-004-6492-2
[4] Łukasz Gazur, Nie milkną dyskusje wokół wystawy "The Human Body". Wyznawcy Falun Dong pytają o chińskie zwłoki, Dziennik Polski

ResearchBlogging.org

Popularne posty z tego bloga

Refundacja do decyzji NFZ

Ile powinny kosztować leki? „Najmniej jako to możliwie” - można by zaryzykować odpowiedź i uzasadnić ją w sposób następujący. Zdrowie jest szczególnego rodzaju dobrem, takim dobrem, które, jeśli to możliwe, powinno być w jak największym stopniu wyłączone ze swobodnej gry rynkowej. Każdy powinien dostawać jak największą ilość zdrowia. Oczywiście zdrowia nie można ot tak sobie rozdzielić. Dystrybuować możemy tylko te dobra, które na zdrowie mają bezpośredni lub pośredni wpływ, na przykład opiekę medyczną, leki, wodę pitną itd. Dochodzimy zatem do pewnego rynkowego paradoksu. Zwykle jest bowiem tak, że dobra, które są bardzo pożądane, a których podaż jest ograniczona, są drogie. Zdrowie uznajemy zaś za jedną z największych wartości, a jednocześnie sądzimy, że należy za nią płacić jak najmniej. Zastanówmy się jednak, co dokładnie może znaczyć odpowiedź „możliwie jak najmniej” i czy rzeczywiście wynika ona z twierdzenia, iż zdrowie jest wartością fundamentalną. Po pierwsze możemy zapyt

Protokół z Groningen

W czasopiśmie Medycyna Wieku Rozwojowego (1) pojawiły się niedawno opracowane przez zespół lekarzy, psychologów, etyków i prawników Rekomendacje dotyczące postępowania z matką i noworodkiem urodzonym na granicy możliwości przeżycia. Jak pokazują badania, wielu lekarzy pracujących na oddziałach intensywnej opieki neonatologicznej podejmuje decyzje o rozpoczęciu lub przerwaniu terapii noworodków urodzonych na granicy przeżycia (2). Decyzje takie są związane z wieloma dylematami etycznymi. Gdy byłem ostatnio w Holandii, a dokładnie w Groningen, przeglądałem tamtejszą prasę, w dzienniku NRC-Next z 17 stycznia zaciekawił mnie wywiad z Borem Verkroostem, mężczyzną, który, cierpi na rzadką chorobę Epidermolysis Bullosa (EB), czyli pęcherzowe oddzielanie się naskórka. Choroba ta charakteryzuje się powstawaniem pęcherzy w obrębie naskórka, błony podstawnej lub skóry właściwej. Pęcherze te powstają na skutek np. dotyku i są bardzo bolesne. W dalszym rozwoju tej choroby mogą stać się przyczy

Prywatność w szpitalu

Życie rozpieszcza chyba tylko nielicznych, w każdym razie bywa tak, że i bioetyk musi poleżeć przez kilka dni w szpitalu. Leży więc obserwuje i przysłuchuje się. Oto grarść obserwacji, swego rodzaju sprawozdanie z obserwacji uczestniczącej. Świadectwo naszej szpitalnej kultury. Szpital, w którym rzecz przebiega jest duży, duże jest miasto, w którym szpital się znajduje. Co więcej, jest to jednostka leczniczo-akademica. „Pacjent przed przyjęciem dostaje numer MIP – medyczny identyfikator pacjenta – swego rodzaju broń, dzięki której może ochronić swoją prywatność: jeśli ktoś chce dowiedzieć się czegoś o zdrowiu pacjenta musi znać jego numer MIP. Znając MIP mogę np. zadzwonić i zapytać, czy taka a taka osoba została przyjęta na oddział” - taką informację dostaję od pani, która wypisuje kartę przyjęcia. Następnie otrzymuję do wypełnienia formularz A4; muszę podpisać w kilku miejscach; zgoda na leczenie, zgoda na udzielanie informacji osobom, które np. dzwonią i chcą się dowiedzieć, czy je