Przejdź do głównej zawartości

In vitro. Wysłuchanie obywatelskie

"W zapłodnieniu in vitro nikogo się nie uśmierca, jak również nikogo się nie eliminuje. Twierdzenie, że przy zapłodnieniu in vitro dochodzi do eliminacji, uśmiercania, zabójstwa, morderstwa lub aborcji, jest przykładem kłamstwa, którego status w debacie publicznej jest już ugruntowany, a sama treść zarzutu coraz częściej jest traktowana jako stwierdzenie obiektywne", mówiła Anna Krawczak w czasie dzisiejszego wysłuchania obywatelskiego.
 
Gorąco polecam materiał opublikowany przez stowarzyszenie Nasz Bocian podsumowujące elementy debaty publicznej dotyczącej zapłodnienia pozaustrojowego in vitro.

Anna Krawczak przywołuje wiele skandalicznych wypowiedzi obrońców życia, bardzo często odwołujących się do kategorii godności. Wśród nich "in vitro to realizacja idei Frankensteina" autorstwa Pieronka, porównanie in vitro do gwałtu, autorstwa Terlikowskiego, wypowiedzi Hosera i innych.

Jestem zdecydowanym zwolennikiem debaty publicznej dotyczącej kwestii bioetycznych, które wzbudzają kontrowersje. Spróbujmy jednak nadać jej odpowiedni poziom, taki chociażby, jaki prezentują wypowiedzi Anny Krawczak.

Szacuje się, że na świecie żyje około 3,5 mln ludzi, którzy powstali dzięki metodzie IVF. Trudno zrozumieć mi kalumnie wypowiadane przez osoby, które pretendują do bycia autorytetami moralnymi.

Trudno zrozumieć mi także ten brak pewnej elementarnej spójności światopoglądowej, pozwalające z jednej strony myśleć o sobie jako o "obrońcach życia" i "obrońcach godności", a z drugiej strony publicznie poniżać i  szkalować ludzi w taki sposób.

Pełną treść tego wystąpienia i innych wypowiedzi, które padły w czasie wysłuchania można znaleźć tutaj.

Popularne posty z tego bloga

Refundacja do decyzji NFZ

Ile powinny kosztować leki? „Najmniej jako to możliwie” - można by zaryzykować odpowiedź i uzasadnić ją w sposób następujący. Zdrowie jest szczególnego rodzaju dobrem, takim dobrem, które, jeśli to możliwe, powinno być w jak największym stopniu wyłączone ze swobodnej gry rynkowej. Każdy powinien dostawać jak największą ilość zdrowia. Oczywiście zdrowia nie można ot tak sobie rozdzielić. Dystrybuować możemy tylko te dobra, które na zdrowie mają bezpośredni lub pośredni wpływ, na przykład opiekę medyczną, leki, wodę pitną itd. Dochodzimy zatem do pewnego rynkowego paradoksu. Zwykle jest bowiem tak, że dobra, które są bardzo pożądane, a których podaż jest ograniczona, są drogie. Zdrowie uznajemy zaś za jedną z największych wartości, a jednocześnie sądzimy, że należy za nią płacić jak najmniej. Zastanówmy się jednak, co dokładnie może znaczyć odpowiedź „możliwie jak najmniej” i czy rzeczywiście wynika ona z twierdzenia, iż zdrowie jest wartością fundamentalną. Po pierwsze możemy zapyt

Protokół z Groningen

W czasopiśmie Medycyna Wieku Rozwojowego (1) pojawiły się niedawno opracowane przez zespół lekarzy, psychologów, etyków i prawników Rekomendacje dotyczące postępowania z matką i noworodkiem urodzonym na granicy możliwości przeżycia. Jak pokazują badania, wielu lekarzy pracujących na oddziałach intensywnej opieki neonatologicznej podejmuje decyzje o rozpoczęciu lub przerwaniu terapii noworodków urodzonych na granicy przeżycia (2). Decyzje takie są związane z wieloma dylematami etycznymi. Gdy byłem ostatnio w Holandii, a dokładnie w Groningen, przeglądałem tamtejszą prasę, w dzienniku NRC-Next z 17 stycznia zaciekawił mnie wywiad z Borem Verkroostem, mężczyzną, który, cierpi na rzadką chorobę Epidermolysis Bullosa (EB), czyli pęcherzowe oddzielanie się naskórka. Choroba ta charakteryzuje się powstawaniem pęcherzy w obrębie naskórka, błony podstawnej lub skóry właściwej. Pęcherze te powstają na skutek np. dotyku i są bardzo bolesne. W dalszym rozwoju tej choroby mogą stać się przyczy

Prywatność w szpitalu

Życie rozpieszcza chyba tylko nielicznych, w każdym razie bywa tak, że i bioetyk musi poleżeć przez kilka dni w szpitalu. Leży więc obserwuje i przysłuchuje się. Oto grarść obserwacji, swego rodzaju sprawozdanie z obserwacji uczestniczącej. Świadectwo naszej szpitalnej kultury. Szpital, w którym rzecz przebiega jest duży, duże jest miasto, w którym szpital się znajduje. Co więcej, jest to jednostka leczniczo-akademica. „Pacjent przed przyjęciem dostaje numer MIP – medyczny identyfikator pacjenta – swego rodzaju broń, dzięki której może ochronić swoją prywatność: jeśli ktoś chce dowiedzieć się czegoś o zdrowiu pacjenta musi znać jego numer MIP. Znając MIP mogę np. zadzwonić i zapytać, czy taka a taka osoba została przyjęta na oddział” - taką informację dostaję od pani, która wypisuje kartę przyjęcia. Następnie otrzymuję do wypełnienia formularz A4; muszę podpisać w kilku miejscach; zgoda na leczenie, zgoda na udzielanie informacji osobom, które np. dzwonią i chcą się dowiedzieć, czy je