Premier Donald Tusk zapowiedział, że Polska w niedługim czasie ratyfikuje Europejską Konwencję Bioetyczną (link). Konwencja o ochronie praw człowieka i godności jednostki ludzkiej w dziedzinie zastosowania biologii i medycyny: Konwencja o Prawach Człowieka i Biomedycynie została zawarta w hiszpańskim Oviedo w 1997 roku, a Polska podpisała ją w 1999 i do dziś dnia nie ratyfikowała. Polska nie jest jedynym krajem, który podpisał, lecz nie ratyfikował Konwencji, na tej liście znajduje się m.in. Szwecja, Włochy i Holandia. Niektóre kraje, takie jak Belgia czy Wielka Brytania w ogóle nie podpisały tego dokumentu, uznając go za zbyt restrykcyjny (link). Konwencja nie jest dokumentem opracowanym przez instytucje Unii Europejskiej, lecz przez Radę Europy, czyli międzynarodową organizację skupiającą wszystkie kraje Europy oraz np. Azerbejdżan i Armenię.
Jak powiedział premier Tusk, „chcemy wykluczyć wszelkie spekulacje, czy fałszywe interpretacje, że popisanie konwencji bioetycznej mogłoby wpłynąć na zmianę prawa aborcyjnego w Polsce”. Czy te obawy są uzasadnione? Czego dotyczy Europejska Konwencja Bioetyczna? Przede wszystkim należy powiedzieć, że nie ma w niej w ogóle żadnego słowa o aborcji, nie ma też żadnego przepisu, który przywoływałby prawa reprodukcyjne, czy prawa kobiet. W preambule dokument odwołuje się do godności osoby ludzkiej, a najważniejsze kwestie poruszane dotyczą sprawiedliwego dostępu do świadczeń medycznych, świadomej zgody pacjenta na interwencję medyczną i zasady szacunku dla jego autonomii. Konwencja zawiera przepisy chroniące ludzki genom, zabraniające genetycznej modyfikacji, która nie ma celu terapeutycznego, zabraniające selekcji płci przy wykorzystaniu technik wspomaganej prokreacji. Konwencja określa poza tym zakres ochrony podmiotów biorących udział w badaniach biomedycznych oraz zakazuje tworzenia ludzkich embrionów na potrzeby badań, określa główne zasady pobierania tkanek i organów do transplantacji, a także zakazuje czerpania korzyści finansowych z wykorzystania części ludzkiego ciała. Niezależnie od Konwencji opracowano później jeszcze dodatkowe protokoły, bardziej szczegółowo traktujące kwestie badań biomedycznych, transplantacji, testów genetycznych i zakazujący klonowania reprodukcyjnego. Podpisanie Konwencji Bioetycznej nie musi wiązać się podpisaniem protokołów dodatkowych, powstaje zatem pytanie, czy i kiedy polski rząd będzie chciał je podpisać i ratyfikować (link). Nawet środowiska konserwatywne i katolickie wypowiadają się przychylnie o Europejskiej Konwencji Bioetycznej (link). Można zatem zapytać, skąd w ogóle przyszło premierowi do głowy wspominać o aborcji w kontekście Europejskiej Konwencji Bioetycznej? Minister Gowin wspominał swego czasu, że przed ratyfikacją Konwencji Polska musi rozwiązać sprawę in vitro. Konwencja reguluje zapłodnienie in vitro w dwóch aspektach: nie pozwala tworzyć ludzkich embrionów wyłącznie w celu badań naukowych oraz zabrania selekcji płci embrionów (chyba, że płeć w danym przypadku wiąże się z poważną chorobą genetyczną). Natomiast poseł Balicki twierdził, że Konwencja jest powiązana z Konwencją o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności tej zaś sprzeciwiają się niektóre środowiska z przyczyn ideologicznych (link). Problem polega na tym, iż Polska ratyfikowała Konwencję o ochronie praw człowieka, a przepisy zawarte w Konwencji Bioetycznej nie odnoszą się, jak widzieliśmy, do kwestii, które byłby ideologicznie „podejrzane”.
Sądzę, że Polska nie ratyfikowała jeszcze Europejskiej Konwencji Bioetycznej, ponieważ wiązałoby się to ze żmudnym przeglądem i dostosowaniem polskiego prawa do wymogów konwencji. W Polsce utarło się również nazywać Konwencję o ochronie praw człowieka i godności jednostki ludzkiej w dziedzinie zastosowania biologii i medycyny: Konwencja o Prawach Człowieka i Biomedycynie - Konwencją Bioetyczną, zaś słowo „bioetyka” źle się kojarzy. Mówimy „bioetyka”, a myślimy aborcja, eutanazja, klonowanie itd. Niestety politycy nie lubią używać słów, które źle się kojarzą. Można się zastanawiać, co się zmieniło, dlaczego właśnie teraz premier wygłosił taką zapowiedź? Czy oznacza to jakiś przełom? Otwarcie społecznej debaty?