Mary Anne Warren w artykule Moralny i prawny status aborcji broni prawa kobiety do przerwania ciąży w dowolnym momencie jej trwania. Twierdzi ona, że stanowisko prezentowane przez Thomson (stanowisko to przedstawiłem w swoim ostatnim wpisie JP), nie daje się utrzymać. Zdaniem Warren argumentacja Thomson sprowadza się do uznania zasady: mogę zabić niewinną osobę, która pojawi się wbrew mojej woli (ale też i nie z własnej woli) w obrębie mojej własności. Według Warren nie możemy zabijać niewinnych osób, tylko z tego powodu, że znalazły się w obrębie naszej własności.
Trzeba zatem znaleźć inny sposób na wykazanie, że kobieta ma prawo do aborcji. Kluczowym problemem staje się status moralny płodu. Musimy odpowiedzieć na pytanie, czy jest on osobą czy też nie?
Zdaniem autorki możemy rozróżnić między (a) człowiekiem – jako przynależącym do gatunku homo sapiens i b) osobą, czyli podmiotem moralnym, któremu przysługują pewne szczególne prawa. Mamy tedy dwa kryteria bycia człowiekiem: biologiczne i społeczne. Rozróżniamy człowieka jako istotę żywą i człowieka jako osobę. Dwa zbiory ludzi-istot biologicznych i ludzi-istot moralnych nie pokrywają się ze sobą. Nie każda człowiecza istota biologiczna jest osobą moralną. Dzieci, ludzi chorych psychicznie itp. nie uważamy – twierdzi Warren – za osoby w sensie społecznym – dlatego też nie przysługują im te same prawa, które przysługują osobom. Warren zadaje pytanie: jakie kryteria trzeba spełniać, aby być osobą – pełnoprawnym członkiem ludzkiej społeczności.
Aby odpowiedzieć na to pytanie, Warren proponuje następujący eksperyment myślowy: na Ziemię w statku kosmicznym przybywają obcy. Jakie cechy biologiczne lub psychologiczne musiałby posiadać obcy X - przedstawiciel innej planety, abyśmy uznali go za osobę i byli gotowi do nawiązania z nim kontaktu.
Warunki, jakie musi spełniać istota X, aby być uznaną za osobę przedstawiają się zdaniem autorki w następujący sposób:
(a) świadomość, zdolność odczuwania bólu,
(b) zdolność rozumowania,
(c) samo-przyczynowość (czyli podejmowanie celowego działania),
(d) możliwość komunikowania się – niekoniecznie w jakiś specjalny sposób określona, ale taka, aby wszystko mogło zostać powiedziane,
(e) samoświadomość, zdolna od posługiwania się pojęciem „ja” (jednostkowym lub grupowym).
Zdaniem Warren warunki (a-c) są wystarczające, aby być osobą, zaś (a-b) są konieczne.
Według autorki tradycyjny argument anty-aborcyjny miesza wyróżnione na początku dwa sensy bycia człowiekiem: biologiczny i społeczny (lub może należałoby powiedzieć psychologiczno-kognitywny – gdyż osoba w sensie moralnym, to osoba posiadająca pewien zbiór zdolności psychologicznych i poznawczych). Zarodek – twierdzi Warren – nie spełnia żadnego z wymienionych warunków (a-e), nie jest osobą w sensie moralnym. W związku z tym, nie mogą mu przysługiwać prawa, takie jakie przysługują osobom. Jego prawa są słabsze niż prawa osób. Prawo kobiety do stanowienia o sobie jest silniejsze niż prawo płodu do życia. Zdaniem Warren fakt, że zarodek jest potencjalną osoba, nie oznacza, że jest osobą i że przysługują mu jej prawa. Względy emocjonalne nie mogą przeważać nad względami rozumowymi: jakiekolwiek ograniczenia aborcji są ograniczeniem praw człowieka.
Zdaniem Thomson przerwanie ciąży z trywialnych powodów – takich na przykład jak wycieczka zagraniczna – jest czymś niemoralnym. Thomson twierdzi, że kobieta jest zobowiązana do pewnego minimum przyzwoitości i jeśli nie występują pewne szczególne okoliczności powinna użyczyć swego ciała rozwiającemu się płodowi. Argument Warren pozwala na uchylenie tego moralnego wymagania: prawo do życia płodu jest zawsze słabsze niż prawo osoby do dysponowania sobą, stąd nawet w nawet w 7 (a nawet w 9) miesiącu ciąży, kobieta nie jest zobowiązana do zmiany swoich planów i jeśli uzna, że wygodniej wybrać się na wycieczkę nie będąc w ciąży, to może ją usunąć.
Stanowiska Warren i Thomson nie pozostały bez odpowiedzi. Dlatego też w kolejnym wpisach przedstawimy anty-aborcyjną argumentację Dana Marquisa, a w jeszcze następnym własne podsumowanie streszczanej przez nas dyskusji.
Trzeba zatem znaleźć inny sposób na wykazanie, że kobieta ma prawo do aborcji. Kluczowym problemem staje się status moralny płodu. Musimy odpowiedzieć na pytanie, czy jest on osobą czy też nie?
Zdaniem autorki możemy rozróżnić między (a) człowiekiem – jako przynależącym do gatunku homo sapiens i b) osobą, czyli podmiotem moralnym, któremu przysługują pewne szczególne prawa. Mamy tedy dwa kryteria bycia człowiekiem: biologiczne i społeczne. Rozróżniamy człowieka jako istotę żywą i człowieka jako osobę. Dwa zbiory ludzi-istot biologicznych i ludzi-istot moralnych nie pokrywają się ze sobą. Nie każda człowiecza istota biologiczna jest osobą moralną. Dzieci, ludzi chorych psychicznie itp. nie uważamy – twierdzi Warren – za osoby w sensie społecznym – dlatego też nie przysługują im te same prawa, które przysługują osobom. Warren zadaje pytanie: jakie kryteria trzeba spełniać, aby być osobą – pełnoprawnym członkiem ludzkiej społeczności.
Aby odpowiedzieć na to pytanie, Warren proponuje następujący eksperyment myślowy: na Ziemię w statku kosmicznym przybywają obcy. Jakie cechy biologiczne lub psychologiczne musiałby posiadać obcy X - przedstawiciel innej planety, abyśmy uznali go za osobę i byli gotowi do nawiązania z nim kontaktu.
Warunki, jakie musi spełniać istota X, aby być uznaną za osobę przedstawiają się zdaniem autorki w następujący sposób:
(a) świadomość, zdolność odczuwania bólu,
(b) zdolność rozumowania,
(c) samo-przyczynowość (czyli podejmowanie celowego działania),
(d) możliwość komunikowania się – niekoniecznie w jakiś specjalny sposób określona, ale taka, aby wszystko mogło zostać powiedziane,
(e) samoświadomość, zdolna od posługiwania się pojęciem „ja” (jednostkowym lub grupowym).
Zdaniem Warren warunki (a-c) są wystarczające, aby być osobą, zaś (a-b) są konieczne.
Według autorki tradycyjny argument anty-aborcyjny miesza wyróżnione na początku dwa sensy bycia człowiekiem: biologiczny i społeczny (lub może należałoby powiedzieć psychologiczno-kognitywny – gdyż osoba w sensie moralnym, to osoba posiadająca pewien zbiór zdolności psychologicznych i poznawczych). Zarodek – twierdzi Warren – nie spełnia żadnego z wymienionych warunków (a-e), nie jest osobą w sensie moralnym. W związku z tym, nie mogą mu przysługiwać prawa, takie jakie przysługują osobom. Jego prawa są słabsze niż prawa osób. Prawo kobiety do stanowienia o sobie jest silniejsze niż prawo płodu do życia. Zdaniem Warren fakt, że zarodek jest potencjalną osoba, nie oznacza, że jest osobą i że przysługują mu jej prawa. Względy emocjonalne nie mogą przeważać nad względami rozumowymi: jakiekolwiek ograniczenia aborcji są ograniczeniem praw człowieka.
Zdaniem Thomson przerwanie ciąży z trywialnych powodów – takich na przykład jak wycieczka zagraniczna – jest czymś niemoralnym. Thomson twierdzi, że kobieta jest zobowiązana do pewnego minimum przyzwoitości i jeśli nie występują pewne szczególne okoliczności powinna użyczyć swego ciała rozwiającemu się płodowi. Argument Warren pozwala na uchylenie tego moralnego wymagania: prawo do życia płodu jest zawsze słabsze niż prawo osoby do dysponowania sobą, stąd nawet w nawet w 7 (a nawet w 9) miesiącu ciąży, kobieta nie jest zobowiązana do zmiany swoich planów i jeśli uzna, że wygodniej wybrać się na wycieczkę nie będąc w ciąży, to może ją usunąć.
Stanowiska Warren i Thomson nie pozostały bez odpowiedzi. Dlatego też w kolejnym wpisach przedstawimy anty-aborcyjną argumentację Dana Marquisa, a w jeszcze następnym własne podsumowanie streszczanej przez nas dyskusji.